sobota, 24 grudnia 2016

świątecznie.

Kochani Życzę Wam Wesołych, zdrowych, Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie najbliższych osób, dużo pysznego jedzenia, głośnego kolędowania, samej miłości i życzliwości , żeby nikt nie był smutny, a zawsze uśmiechnięty. Spełnienia wszyściuteńkich marzeń nawet tych najmniejszych skrytych głęboko w sercu. A w Nowym roku dużo szczęścia i kasy. 

PS. Mi oprócz zdrowia, życzcie więcej wolnego czasu co bym mogła poprawić frekwencję tutaj. ściskam każdego! 

poniedziałek, 21 listopada 2016

chwila moment.

Od czasu do czasu w mojej głowie urodzi się jakiś pomysł, który czym prędzej muszę zrealizować. To był moment. Zrobiłam sobie nową fryzurę, a raczej fryzjerka, która potrafi wyczarować cuda na mojej głowie. Nie muszę Wam pisać, jakie było zdziwienie i zachwyt w pracy, gdy jeszcze w piątek miałam związane długie włosy w kucyk, a w poniedziałek przyszłam, z krótką fryzurą, ułożoną na piance.
(coś podobnego. zdjęcie z neta, uruchamiany wyobraźnie i wzdychamy xD )

Pierwszy raz w życiu mam takie krótkie włosy, ale to mi się podoba ;-) czuję się tak inaczej.
Po za tym, sypialna gotowa, Mama nie dowierza, że dziecko jej najmłodsze (czyt. ja) nauczyła się nosić czapkę. Trudno się dziwić, jak tak pizga, mało nie wywieje i głowy nie urwie. Kupiłam sobie czarne szpilki (!) (
tak ja, nienosząca takich butów) z myślą o zabawie sylwestrowej. Swoją drogą macie jakieś pomysły jak je rozbić?  Próbuje wszystkiego. Ale żeby tego było mało, kupiłam też kieckę tzw. małą czarną, do której trzeba mieć ekstra figurę, a której ja nie posiadam. Ale tak mi się podobała, że nie mogłam się powstrzymać. Jak z balu będą nici, to przynajmniej w domu będę wystrojona na poziomie. 
Jak widzicie, ze mną wszystko okej, są rzeczy jak i osoby niezmienne jak JA!
Grunt to dobry humor, który Wam przesyłam! ;-)

sobota, 5 listopada 2016

2 miesiące po.

Witajcie... Trochę czasu mnie tu nie było. Dlaczego? najpierw otworzyłam skrzynkę meilową i przez własną głupotę zawirusowałam sobie laptopa. Już myślałam, że umarł w butach, ale dobry informatyk to skarb uratował co się dało. Później zaczęliśmy remontować pokój, wybierać kolor farby na ściany, meble, firanki, zasłony i rolety. Na dzień dzisiejszy śpimy jak studenci, na materacu z telewizorem. Meble się tworzą pod zamówienie już dobre 3 tygodnie. Będzie duże małżeńskie łóżko, dwie szafki nocne, komoda na telewizor i mega wielka szafa z lustrami, w której zakochałam się od pierwszego ujrzenia - to tak na początek. Ja mam wizję, ja mam pomysły, na które Mąż kręci nosem... ;-) ale nie ma tego złego, przynajmniej mnie słucha... Do pracy mam trochę dalej z dojazdem, od kiedy wprowadziłam się do Męża, ale nie narzekam. Cieszę się, że tą prace mam, bo wokół mnie ludzi młodych bez pracy nie brakuje, a moja daję mi satysfakcję.
A co u Was Moi Najmilsi? ;-)

wtorek, 20 września 2016

Już po wszystkim!

Nie uciekłam sprzed ołtarza, ba! nawet nie przeszło mi to przez głowę. Nie pisałam, bo brakuję mi czasu. Ale dziś nie będzie o tym. Kiedy wstałam wcześnie rano z łóżka pierwsze co zrobiłam odsłoniłam firankę i popatrzyłam za okno.. ach! słoneczko przebijające się przez chmury. Nie mogło być inaczej. Był słoneczny, ciepły dzień.
Śmiali się ze mnie w domu, gdy już taka 'wypicykowana' w kółeczko chodziłam i wypatrywałam przed okno swojego przyszłego męża. Wtedy to mnie ściskało. W oku zakręciła mi się łezka, gdy Go już zobaczyłam. A później? to było jeszcze lepiej. Stres robił swoje wyszłam z kościoła bez bukietu, nie pocałowałam mężowi obrączki, ale za to taniec wyszedł nam zdecydowanie lepiej niż na próbach, na pełnym spontanie. Mąż patrzył na mnie tak inaczej, nawet zaparło mu dech, gdy mnie zobaczył w białej sukni, schodzącą niczym królowa ze schodów. Takie uczucie nie do opisania słowami. Tak bardzo marzyłam o tej chwili, o tym dniu. I wiecie co? udało się! Wyjątkowe uczucie, które trzeba przeżyć.
Jak jest teraz? Trzeci tydzień po ślubie, a tu żadnej kłótni, sprzeczki. Dużo ze sobą spędzamy wolnego czasu, rozmawiamy. Teraz akurat On pracuję, a ja wieczorem leniuchuję. 
Mam u Was zaległości, ale zbliżają się chłodniejsze jesienne wieczory, które lubię tylko ze względu na to, że będę miała więcej czasu dla Was. Cieszycie się? - ja też! ;-)
c.d.n trzymajcie się! 

środa, 31 sierpnia 2016

odliczamy.

Kiedy szukałam inspiracji na pierwszy taniec natknęłam się na to: 
Jak dla mnie coś oryginalnego, niespotykanego, megaa ;-)
My natomiast pojedziemy na pełnym spontanie... taniec to chyba taka nasza mała pięta Achillesowa.
3 wrzesień tuż tuż... stres powoli też jest.
Odezwę się do Was po, jak ochłonę i się przeprowadzę. 
ściskam każdego z osobna ;-) 

niedziela, 21 sierpnia 2016

drobiazgi moje.

Dziś przedstawiam Wam kilka moich drobiazgów, które wykonałam w dużej mierze sama. Jakość zdjęć nie jest zadowalająca, dlatego proszę o wyrozumiałość. Jeszcze 2 tyg stąd jest mnie tutaj tak mało.

drobiazgi dla naszych gości
bukiet taki chce mieć.

pudełko na koperty
napis na bramę weselną
księga gości na pamiątkowy wpis (gotowa ankieta w pakiecie )
kosz na alkohol
śpiewniki weselne
zawieszki na alkohol
ozdoba do włosów
zdjęcie z internetu, dół troszkę będzie inny.

I jak się Wam podoba?


wtorek, 2 sierpnia 2016

jeszcze dzień, najwyżej dwa.

Jak w tej piosence: "Jeszcze dzień najwyżej dwa, wszystko się odmieni, Nie odnajdziesz w swoich snach zimy i jesieni...."
Stresujesz się? za miesiąc Twój wielki dzień - pytają. A ja póki co w ogóle. Mam wrażenie, że wszystko dzieję się obok mnie. Świadomie podejmuję decyzję, rozmawiam, śmieję się, żartuję jak zawsze. Obawiam się tylko, że emocje mi się skumulują w ostatnich 2 tyg. wtedy to nawet nie zdążę pomyśleć. Moja przyjaciółka wychodzi za mąż 2 tyg. po mnie, ale tak zestresowanej to ja jej nawet przez obroną pracy magisterskiej nie widziałam. Po za tym nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Kupiłam sobie ostatnio odkurzacz, dysk i aktualnie jestem bez laptopa. Jedno kupuję, drugie rujnuję - cała ja.
PS. jak dostanę już sprawnego laptopa w swoje ręce pokaże Wam parę drobiazgów. trzymajcie się!

środa, 27 lipca 2016

dobra kawa z rana.

Jadąc dziś rano do pracy w radiu usłyszałam jak Pan komentował do swoich słuchaczy: Domyślam się Moi drodzy, jaki jest Wasz największy dylemat: zrobić najpierw kawę czy nakarmić kota? Uśmiechnęłam się, bo u mnie każdy jeden dzień rozpoczyna się od kawy, kota nie mam i w przyszłości nie zapowiada się, że będę go miała. Nie myślcie sobie, że ja kotów nie lubię, wręcz przeciwnie, ale mój przyszły mąż jest alergikiem, kicha, prycha, zalewa się łzami, gdy tylko w pobliżu jest to mięciutkie i puchate stworzonko. Także sami wiecie...
W pracy jestem sama, nie licząc ekipy, która niszczy, buduję i remontuję. W ogóle mi to nie przeszkadza.
Co do reszty? lepiej nie mówić. Ludzie dużo gadają, zarzucają swoje zdanie, a ja marzę o tym, żeby gdzieś pojechać jak najdalej i porządnie się wyspać.

piątek, 8 lipca 2016

czas biegnie jak szalony..

We wrześniu, w dniu swoich urodzin, ślubować będę swojemu 'niewylewnemu Panu': miłość, wierność i uczciwość małżeńską... oraz, że Go nie opuszczę aż do śmierci. Machina ruszyła, zegar tyka jak opętany. A ja z szefem twardo licytuję urlop. Wrzesień nie jest dobrym miesiącem na zmianę stanu cywilnego ( jak twierdzi szef) gdyż w tym czasie jest najwięcej pracy, a ja nagle stałam się taka nie do zastąpienia.Jak miło! Ale ja ładnie Pana proszę, bo muszę, no muszę!
Powoli wręczamy bliskim zaproszenia. Wkurzamy się na siebie chyba bardziej niż zwykle. Spięcia nie raz są codziennie, ale podobno jest to normalne, dopóki w powietrzu nie latają noże, nie ma się czym martwić. W między czasie biegamy na śluby i wesela przyjaciół, rodziny i stawiamy garaż na samochód. Rozmyślamy o swojej nowej sypialni i porządnym ekspresie do kawy. Tak w wielkim skrócie, żyjemy!
Ściskam! :*
A teraz coś dla oka ;-) 
i dla ucha :) 

niedziela, 12 czerwca 2016

pierwsze spotkanie.

Stresowałam się chyba wcale nie mniej jak przed maturą. Moi rodzice ani trochę, albo sprytnie to ukrywali. Dziś odbyło się oficjalne spotkanie moich rodziców i teściów, tzw. zmówiny. Ile mogłam tyle zwlekałam z tym spotkaniem. Spytacie, dlaczego? Po prostu obawiałam się, złe doświadczenia w rodzeństwie, miejsce zamieszkania (miasto, wieś) i tak o. Najbardziej obawiałam się spotkania naszych rodzicielek. O ojców nie miałam obaw. Już po pierwszej wymianie zdań zachowywali się jak koledzy ze szkolnej ławki. A Mamy? Ciepło, choć z dystansem rozmawiały ze sobą. Myślę jednak, że przyjaźni z tego nie będzie. Pożyjemy zobaczymy, nie będę chwalić słońca przed zachodem. Mimo wszystko spotkanie zaliczam do udanych. Wspólne kibicowanie też zrobiło swoje ;-) o flaszce i pożegnaniu tatków nie wspomnę. Było wesoło!

czwartek, 26 maja 2016

w dniu Mamy.

Strasznie dawno nie pisałam, wiem! Taki zastój weny, brak chęci, chwilowe znudzenie? na pewno każdego po trochę, przyznaję się bez bicia. Na usprawiedliwienie powiem Wam, że zaglądam tutaj w wolnej chwili, żeby po cichutku poczytać co u Was. A u mnie? praca - dom - przyjemności i tak w kółeczko. Co rano rozpoczynam dzień od spojrzenia w lustro i kubka gorącej kawy. Monotonia... Odbyłam już dwa szkolenia, jedno robię online wszystko za sprawą mojego niewyuczonego zawodu, który poznaję na co dzień. Szef na szkolenia każe jeździć, szef każe się kształcić. A jak wiemy.. szef wie "najlepiej" także ten tego ... podsumowując uczymy się całe życie i tego się trzymajmy ;-)

PS. Wszystkim Waszym Mamusiom wszystkiego najlepszego w dniu ich święta
...moja już wyściskana i wycałowana obowiązkowo! ;-)

środa, 4 maja 2016

po majówce.

Aj tyle czasu mnie nie było, do tego ta majówka tak mi zleciała jak z bicza strzelił. Nie odpoczęłam ani trochę. Co u mnie? 2 maja weseliłam się na przyjęciu u mojej dobrej koleżanki. Jedno na co mogę narzekać to na poważne towarzystwo siedzące przy naszym stoliku. Trzeba było uważać, na to co się mówi, żeby nie obrazić. Swoją drogą myślałam, że swojego kawalera uduszę, tak ich sprytnie próbował "rozruszać",że poszli gdzieś nie mówiąc nikomu na kilka godz. Później jednak wrócili... Kolejny argument na plus dla mnie, żeby nie usadzać i nie uszczęśliwiać gości na siłę na przyjęciu weselnym. Może Was zszokuję, ale nie mam zamiaru wyznaczać miejsc swoim gościom na weselu. Nie chcę później słuchać... że musiał a nie chciał siedzieć koło tego czy tamtego. Zdaję sobie sprawę, że i tak mogę wiele innych pretensji usłyszeć, ale jesteśmy tylko ludźmi, wszystkich nie jestem w stanie uszczęśliwić. Mimo wszystko wesele zaliczam do udanych mimo, że przyszło mi wracać samochodem do domu w kiepskiej widoczności z powodu mgły.
Co u Was?

wtorek, 19 kwietnia 2016

po weekendzie!

Oficjalnie rozpoczęliśmy sezon. Miejsce: Częstochowa. 40 tys. motocykli, tłum ludzi, piękna pogoda i atmosfera nie do opisania słowami. Tak spędziłam miniony weekend. 

piątek, 1 kwietnia 2016

moje pazurki

Jeszcze nie tak dawno byłam u kosmetyczki zrobić hybrydy. Kilka dni temu zaczęłam robię je sobie sama, tzn. zaczynam się uczyć. Zdaję sobie sprawę, że do perfekcji mi daleko, ale trening czyni mistrza. U mnie od myślenia do działania, krótka droga. Musiałam spróbować. 
- Ta - dam! 
Po za tym wiosnę czuć w powietrzu. Czas pomyśleć o lepszej formie i spadku wagi, ktoś coś? jakieś rady, instrukcje - chętnie poczytam i wprowadzę w życie coś "mądrego" i sprawdzonego. 
ściskam!
Dopisek: 3 kwiecień.
zakochanie od pierwszego ujrzenia. Już z tym kolorem pochodzę dłużej.
kolor:  083 Burgundy Wine
Polecam! 

sobota, 26 marca 2016

Życzę..

Zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt Wielkanocnych dla Was. Dużo pyszności na świątecznym stole, odpoczynku i miłej, życzliwej atmosfery w gronie najbliższych nie tylko od święta. Żadnych trosk i zmartwień. W poniedziałek trochę wody, ale wszystko z głową i umiarem. 
Wesołego Alleluja!

wtorek, 22 marca 2016

na dobranoc.

Generalnie to chciałabym Wam napisać, że u mnie wszystko dobrze, ale...bywa z tym różnie. Często słyszę, że jestem za dobra i dlatego tak dostaję po głowię. Zarówno w pracy jak i w życiu codziennym. Szanuję ludzi, szanuję ich zdanie. Jeszcze nie potrafię się postawić komuś, kto jest ode mnie starszy, nie do końca ma rację i wymaga ode mnie czegoś na już! Oczywiście mam na myśli pracę. Zestresowałam się, nie było źle, ale nie byłam z siebie zadowolona. Poprzeczka z każdym dniem się podnosi, a ja nie wiem czy dam radę ją przeskoczyć? O tym, że szef ma "zawsze" rację i ostatnie słowo już się dawno przekonałam. Skupiam się na swojej pracy i staram się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, ale trochę to przykre obrywać na kogoś...No nic musiałam się wygadać. Jutro jest nowy dzień. 
dobranoc. 

piątek, 18 marca 2016

weekend!

Po raz kolejny przekonałam się, że na rodzinę mogę liczyć najbardziej. Dziękuje Bogu za starszego brata, który stracił dzień, aby wykonać kilka telefonów, zaprowadzić samochód do mechanika i jeszcze zorganizować mi auto zastępcze. Pomijam już te wszystkie przekleństwa, które sprzedawał mi przy każdym telefonie na tych, którzy rozwalili, a nie kiwnęli palcem, żeby naprawić. 
I uwierzcie mi na słowo, że pismo w którym sprawca "daję" Wam odszkodowanie niczego nie załatwia... Bo na rzeczoznawce mogłam sobie czekać do miesiąca czasu bez gwarancji, że się w ogóle zjawi. Trzeba działać samemu. bo musicie gdzieś zaprowadzić auto, (im szybciej tym lepiej) do najlepszego mechanika w okolicy i najważniejsze musicie się na tym znać, żeby nikt Wam nie wykonał naprawy na odjeb się. Także ten tego, mam nadzieję, że zrozumieliście moje zdenerwowanie. Czekam na telefon, w którym dowiem się, że mogę przyjechać po mojego "maluszka"
Po za tym czas rozpocząć weekend! ;-) 

niedziela, 13 marca 2016

zawsze coś :(

Pamiętacie jak Wam jakiś czas temu pisałam, że mam swoje małe zgrabne autko i z którego tak bardzo się cieszę? Dobrany z nas duet. Nie oddałabym go już nikomu i za nic. Moja radość jednak nie trwała nawet roku. Pomyślicie, że nie ma się czym przejmować. Tak racja... ale swoje własne jednak boli najbardziej zwłaszcza, że to nie było z mojej winy. Moja przyszła szwagierka cofała swoim autem, nie zauważyła, dziecko płakało, trach ciach i gotowe. Dwoje drzwi w moim z prawej strony do wymiany. U niej wcale nie lepiej. Szczęście w nieszczęściu, że na nią trafiło. Jakoś to przeżyję... chlip chlip.
trzymajcie się.

wtorek, 8 marca 2016

8 marca

Kobitki! 
Z okazji Naszego święta dorzucam się i ja.
Czego możemy sobie życzyć? 
Zdrowia! wiadomo ;-)
Szczęścia - żeby nie zabrakło. 
Miłości - jeszcze więcej i więcej. 
Uśmiechu - na co dzień.
Co byśmy były zawsze takie wyrozumiałe, kochane, młode i piękne przez resztę swoich dni! ;-) 
A u mnie: 
Oczywiście nie zabrakło życzeń i kwiatów od taty, uczniów i kolegów z pracy. 
Wracam do domu, a tu taka niespodzianka od narzeczonego.  
Ciacho i kawka w babskim gronie - to też tradycja. 
I przyjaciółka też 'mądrości' na fb podsyła. 
Chwilo trwaj! 
ściskam Was :*

sobota, 5 marca 2016

udało się!

Najpierw zarejestrowałam się w pup, później złożyłam dokumenty. Kilka dni siedzenia, przeżywania, nabierania sobie do głowy. Jeden telefon, jedna dobra wiadomość. Udało się!! Kamień z serca. Nowy projekt, który okazał się dla mnie zbawieniem. Umowa na dwa lata. Poniedziałek - powrót do pracy. Tyle czekania, że aż trudno uwierzyć. Czy to się dzieje naprawdę?
 Teraz będą kolejne wyzwania, szkolenia. Czy dam radę? 
Dziękuje Wam ogromnie, za trzymanie kciuków i dobre słowo :* 

Teraz wyczekuję wiosny, buty już mam, które kupiłam sobie w nagrodę a co!
takie nasze wycieczki! 

Miłego weekendu! 

wtorek, 23 lutego 2016

końcówka lutego.

Zaglądać tutaj zaglądam, ale tak po cichutku... Co u mnie? Jak na osobę, która ma w swojej pracy dni policzone, całkiem dobrze. Umowa mi się kończy 29 lutego. W marcu dołączę do grona młodych osób bezrobotnych. Nie byłabym sobą, gdybym no, nie zawalczyła...nie chcę zapeszać ;-) bez względu na wszystko - poinformuję. trzymajcie proszę kciuki ;-) 
Tymczasem musiałam odebrać zaległy urlop i bawię się w ciągu dnia w ciocię - nianię ;-) 
ściskam Was. 

niedziela, 7 lutego 2016

ślubniaki.

Cenię sobie wygodne, dobrze wyglądające buty, nie koniecznie na szpilce. Może Was zaskoczę, może rozczaruję... ale chyba jednak wysokie szpilki nie są dla mnie. Podziwiam kobiety, które potrafią w 9cio centymetrowych szpilkach przechodzić cały dzień, ja niestety nie daję rady.

Jako przyszła Panna Młoda, musiałam zacząć zakupy od butów, które zawsze zajmują mi najwięcej czasu do zastanowienia. Ku mojemu zaskoczeniu i złożonych wcześniej obietnicach o niemarudzeniu i wymyślaniu, kupiłam typowe białe wygodne,ślubne buty na 4cm szpilce. Spytacie dlaczego białe? chcę być taką prawdziwą Panną Młodą. Wiem, że teraz jest moda na kolorowe buty, kolorowe dodatki... ale to do mnie nie przemawia. Czy źle czy dobrze? odpowiem później. Czemu takie niskie? bo zdaję sobie sprawę, że sukienkę będę miała dopasowywaną do butów i nie chcę później ich przebierać na inne. W butach mam tańczyć całą noc i taki mam zamiar. 
Spotkałam się z krytyką, z rozczarowaniem, z kręceniem nosa - ale ważne, że mi się podobają ;-) to tyle. ściskam :* 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

zdrowa organizacja.

Jak Wam powiem, że brakuje mi czasu, uwierzycie? Byłam ostatnio u swojego proboszcza w parafii. Wstępie "zaklepać" termin ślubu, co by mnie nikt nie ubiegł szybciej. Pożartował ze mnie, w kalendarzu zapisał i wręczył kartkę z całą litanią co musimy mieć i z czym mamy się zjawić 3 miesiące przed ślubem. Patrząc na tą kartkę i czytając punkt po punkcie doszłam do wniosku, lekko nie będzie. Staram się te przygotowania analizować na spokojnie i nie dać się zwariować. Na razie jeszcze nie czuję, że za kilka miesięcy świat wywróci mi się do góry nogami. Wychodzę z założenia, że będzie dobrze. To już chyba połowa sukcesu, co nie?
Po za tym ostatnio zaczęłam o siebie dbać. Uważam na to, co jem i w jakich ilościach. Z uśmiechem na twarzy odmawiam kawałka pizzy, zamieniając go na zdrową sałatkę. Staram się jeść więcej warzyw i owoców. Pić więcej wody, herbaty.. Jasne pieczywo, makaron, ryż zamieniłam na ciemne, zdrowe i wartościowe. I wiecie co? 2 tygodnie za mną, a ja czuję się o wiele lepiej. Dobre zamienniki nie są wcale takie złe. 

Ps. 9 miesięcy okazało się dobrym haczykiem pod ostatnim postem. Uśmiałam się z komentarzy ;-) 
Zajrzę do Was wkrótce, jak tylko internet zacznie ze mną współpracować jak dawniej, bo póki co... chodzi jak krew z nosa, a mi kończy się powoli cierpliwość... wrrr! 
ściskam! 

środa, 6 stycznia 2016

2016!


Witajcie w Nowym Roku! Melduję, że żyję i mam się dobrze. Zresetowałam się, później oczywiście odchorowałam i na razie z alko na jakiś czas mi przeszło. Dziękuje Wam za życzenia, jak spełni się z nich, choć połowa będę najszczęśliwszą istotą na ziemi. Nic ambitniejszego dzisiaj nie napiszę, bo dzień wolny w środku tygodnia wcale nie jest taki zły :) 
A wiecie co będzie za 9 miesięcy? - będę żoną, aaa! ;-) 
ściskam! 

a to już na poprawę humoru! dużo się śmiejmy w tym roku, bo śmiech to zdrowie! 

Łączna liczba wyświetleń