wtorek, 20 września 2016

Już po wszystkim!

Nie uciekłam sprzed ołtarza, ba! nawet nie przeszło mi to przez głowę. Nie pisałam, bo brakuję mi czasu. Ale dziś nie będzie o tym. Kiedy wstałam wcześnie rano z łóżka pierwsze co zrobiłam odsłoniłam firankę i popatrzyłam za okno.. ach! słoneczko przebijające się przez chmury. Nie mogło być inaczej. Był słoneczny, ciepły dzień.
Śmiali się ze mnie w domu, gdy już taka 'wypicykowana' w kółeczko chodziłam i wypatrywałam przed okno swojego przyszłego męża. Wtedy to mnie ściskało. W oku zakręciła mi się łezka, gdy Go już zobaczyłam. A później? to było jeszcze lepiej. Stres robił swoje wyszłam z kościoła bez bukietu, nie pocałowałam mężowi obrączki, ale za to taniec wyszedł nam zdecydowanie lepiej niż na próbach, na pełnym spontanie. Mąż patrzył na mnie tak inaczej, nawet zaparło mu dech, gdy mnie zobaczył w białej sukni, schodzącą niczym królowa ze schodów. Takie uczucie nie do opisania słowami. Tak bardzo marzyłam o tej chwili, o tym dniu. I wiecie co? udało się! Wyjątkowe uczucie, które trzeba przeżyć.
Jak jest teraz? Trzeci tydzień po ślubie, a tu żadnej kłótni, sprzeczki. Dużo ze sobą spędzamy wolnego czasu, rozmawiamy. Teraz akurat On pracuję, a ja wieczorem leniuchuję. 
Mam u Was zaległości, ale zbliżają się chłodniejsze jesienne wieczory, które lubię tylko ze względu na to, że będę miała więcej czasu dla Was. Cieszycie się? - ja też! ;-)
c.d.n trzymajcie się! 

Łączna liczba wyświetleń