Zawsze chciałam mieć swoje małe, zgrabne autko. Do tej pory jeździłam każdym samochodem do którego tylko dostałam kluczyki. Nie raz te "pożyczki" dla właściciela samochodu się nie opłacały, bo potrafiłam zabrać auto na kilka dobrych godzin. Decyzja padła: trzeba jej kupić samochód! Oszalałam ze szczęścia, oszalałam! mój każdy dzień zaczynał się od przeglądania ogłoszeń, ofert sprzedaży samochodów, a kończył na tym... samym. Miał być mały, zgrabny, nie za wolny, nie za szybki, mało palący, z klimatyzacją, niskim przebiegiem, nie za stary. Musicie przyznać, że miałam wymagania. ;-) Rodzina załamywała ręce przy każdym nowym ogłoszeniu, bo moje niezdecydowanie było na dłuższą metę męczące i narzekanie też robiło swoje. Musiałam jednak z niektórych wyżej wymienionych rzeczy zrezygnować, żeby jednak go mieć. I w końcu mam!
wygląda mniej więcej tak: zdjęcie zapożyczone z sieci.
Jak się Wam podoba? Toyota yaris z gazem. z kopem. z demonem prędkości. yeeeahhh!