środa, 30 stycznia 2013

zu hause.

To był naprawdę koszmarny dzień.Od 9:30 na uczelni.Kolejny wpis do indeksu...i kolejna niesprawiedliwość,która stała się codziennością.Następnie egzamin.Pytania z kosmosu...ale napisałam, wzięłam to na swoją "mądrą" głowę. Przekonamy się o efekcie 7 lutego.
Przeczytane słowa "To co przyjechać dziś po Ciebie?" dodały mi skrzydeł.Nagle wszystkie smutki poszły w kąt.Cieszyłam się jak dziecko.Jadę jadę do domu po miesiącu czasu.Nie mogłam się Go doczekać.
Straszna mgła,mokro,ciemno, kiepska widoczność, korki, odległość (ok.180km w jedną stronę) głodny,niewyspany, a mimo to przyjechał po mnie. Chyba musi mnie kochać, nie? ♥
enjoy! :)


sobota, 26 stycznia 2013

Chorowitek mój.

Gdy Twój chłopak zachoruje,to nie tyle choruję co umiera.Dosłownie! Może teraz w tym momencie trochę ironizuję,zbijam się i obracam w żart no ale...Sama dobrze wiem,że jestem zła,okrutna i bee,bo nie jestem przy Nim, nie trzymam za rękę, nie głaskam po czuprynce, nie przytulam..Ale nie mogę się teleportować w 10 sekund prawie 180 km.Pisze jedynie smsy z różnym zestawem pytań: jak się czuje,czy mu lepiej, jak po wizycie u lekarza itp. Niektórzy, (musiałam to podkreślić) faceci to takie duże dzieci.Nie raz z przymrużeniem oka patrze na swojego arcyksięcia,który bardzo często doprowadza mnie do szału...Ale nie broń Boże! to My kobiety mamy swoje humory to My kobiety czepiamy się o wszystko... To my Kobiety szukamy ideału.Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje ta moja połówka, bo inaczej ja zwariuję.
Proszę na ten post patrzeć trochę z przymrużeniem oka.
Miłego weekendu dla wszystkich i duuużo zdrówka! :) :*

piątek, 25 stycznia 2013

moje gorzkie żale.

Miałam ostatnio egzamin zerowy z filozofii.Godzina przed egzaminem, ludzi tłum i każdy z pomocą naukową. Przy wejściu do sali mało tłum Cię nie stratował, w samej sali...bitwa o miejsce. Zgrozo! czegoś takiego dawno nie widziałam.Zajęłam miejsce z koleżankami w drugim rzędzie, bo tylko takie pozostały.Oczywiście nie obeszło się bez komentarzy Pani dr, która oceniła nas jako "nieprzystosowanych społecznie" trudno się dziwić. Reszta egzaminu jakoś poszła, trzy pytanka dziękuje do widzenia...
Wspominałam Wam o statystyce.Kobieta wymyśliła sobie żeby z każdego rozdziału zrobić po kilka zadań, a następnie w ustalonych dniach i godzinach przychodzić na konsultacje w sprawie zaliczenia przedmiotu, właśnie z tych zadań i teorii.Z naszego roku jest VI grup ćwiczeniowych po jakieś 30 osób w każdej, nie liczę jeszcze studentów pierwszego stopnia oraz studentów zaocznych,którzy w tych samych terminach zaliczali.Było nas dużo, za dużo.Stałam/ siedziałam w zależności od okoliczności na to zaliczenie.Było ciężko. Nie raz miało się ochotę wykrzyczeć tej babie do słuchu, gdy się czeka kolejne 8 godzin, a ona wychodzi na kawkę i ciasteczko, a Ty studencie stój! Tobie zależy.
Czekałam na wpis,mimo humorów owej Pani zostałam "zaproszona do środka" zapytała mnie na wejściu a ta brygada studentów na co jeszcze czeka?  bez większego zastanowienia powiedziałam: nie wiem, ale być może chcą zaliczyć u Pani dr materiał ze statystyki..Na co Pani dr się uśmiechnęła i drwiąco powiedziała:"Oni to może i chcą...ale ja nie muszę ich przyjąć."
Na szczęście zaliczyłam i mam ogromną nadzieję,że z tą Panią nie będę miała przyjemności więcej się spotykać
Oby ta sesja szybko się skończyła, POZYTYWNIE! 

piątek, 18 stycznia 2013

sesyjka.

Jeszcze 3 egzaminy i bay bay sesyjko! Oby się udało.Te dwa tygodnie były dla mnie urwaniem głowy.Zaliczenie za zaliczeniem, kłopoty ze snem, już nie wspomnę o leniu, który mi wiernie towarzyszy.Po za tym u mnie stała monotonia.Brakuje czasu na przyjemności...Jedynym moim odstresowaniem było pójście wczoraj do teatru z dziewczynami.Dodam,że to był mój pierwszy raz.Spektakl jak i sam teatr zrobił na mnie pozytywne wrażenie.Napewno jeszcze tam wrócę.
Tym czasem życzę wszystkim,którzy podobnie jak ja zakuwają dniami i nocami do egz. dużo wytrwałości i samych 5 w indeksie, a pozostałej reszcie MNÓSTWO uśmiechu na każdy dzień :*

dopisek:
Nie wiem jak można być tak niesprawiedliwym. napisać na wszystkie pytania ( w tym jedno ze złą odp.) i dostać jedynie 3! nie ogarniam!

sobota, 12 stycznia 2013

PILNE!

Mam do Was prośbę :) Kto z Was czuje się dobry w rozwiązaniu zadań ze statystyki ... potrzebuje 8 zdań z 4 rozdziału z rozwiązaniem, Pomożecie?? Zadanie są z książki Sobczyka,"Statystyka",mogę być też inne z tego rozdziału...w razie czego mogę przesłać książkę. Proszę o pomoc!!




piątek, 4 stycznia 2013

druga połowa.

Pytacie, jaki jest? Taki na pierwszy rzut oka,poważny,ułożony,wiedzący czego chcę od życia i oczywiście dla mnie przystojny.W gruncie rzeczy koło powagi,usiedzi góra 10 min.Z resztą się muszę zgodzić.Nie umie rozmawiać o swoich uczuciach, choć dobrze wiem,że je posiada.Zamiast tego pocałuje, przytuli, potrzyma za rękę, dla mnie to i tak dużo, choć wiecie jak jest...słowa w tym wszystkim są niezastąpione.Jest nieprzewidywalny.Od sms-a do sms-a potrafi wypalić z hasłem:"Przytulić mi się chcę, tęsknie" Każdego dnia Go poznaję.Czasami mnie wręcz irytuję...gdy ja chcę szczerze porozmawiać, a on zwyczajnie w świecie zbija się ze wszystkiego co się "rusza". Nie jest typem romantyka.Nie,nie broń Boże, z daleka z romantyczną kolacją przy świecach.Typem komplemenciarza tym bardziej.Lubi często postawić na swoim,co mnie osobiście drażni...powoli uczę Go kompromisu,który dla mnie w związku jest ważny,żeby nie powiedzieć najważniejszy.Ostatnio nawet odkryłam,że jest zazdrosny...ale powiedzcie czy można być zazdrosnym o kogoś kogo już nie ma? ...Nerwus z Niego też nie mały,ale tylko w napiętych sytuacjach.Chyba jak każdy.Mimo wszystko...ma to coś.
Nie zakochałam się w Nim od pierwszego wejrzenia,ale wierzę,że razem możemy dużo zbudować.Widzę jak się stara,mimo swojej przeszłości...i byłej,która ciągle pojawia się w Jego dialogu.Nic na siłę. ♥
....Mam tylko nadzieję,że zaspokoiłam troszkę Waszą ciekawość.
Enjoy!

czwartek, 3 stycznia 2013

2013!

Witam Was w Nowym (miejmy nadzieję lepszym) Roku! Skromnie liczę na to,że ta 13 na końcu, pozytywnie nas wszystkich zaskoczy.
Święta jak to święta szybko zleciały.Potem wyczekiwany sylwester,na którym miałam tańczyć,tańczyć i zgubić buty (jak to u mnie bywa) Skończyło się jednak na drinkowaniu i głaskaniu mojej połówki po głowie.Rozchorowało się moje biedactwo na dobre i męczy się po dzień dzisiejszy.Ale powiem Wam w sekrecie,że było miło,bardzo miło.
Tymczasem sesja niebawem...O zgrozo! Studenci drżą na samą myśl...w tym jaa. ajajajj.
Enjoy! do następnego! 

PS. Piszecie mi,że jestem silna,że mnie podziwiacie...itp. powtórzę się i powiem po raz kolejny,że to zasługa bliskich mi osób,które wspierają mnie po dzień dzisiejszy i którym do końca swoich dni będę wdzięczna.



Łączna liczba wyświetleń