Studia ruszyły pełną parą, a ja razem z nimi. Jak wrażenia? trudno powiedzieć.W grupie mam dużo nowych twarzy, na dzień dobry każdy musiał powiedzieć gdzie poprzednio studiował, gdzie odbywał praktyki itp. czasami czuję się tak, jakbym zaczynała te studia,a nie kończyła, ale to szczegół. O! i tu nowość, mam w grupie facetów,AŻ pięciu,którzy kokietują, obserwują, popisują się jak dzieci - da się wytrzymać. Chodzę sobie na uczelnie 4 dni w tygodniu, w piąty odpoczywam. Ale żeby tego było mi mało, myślę o bezpłanym kursie: technik florysta,który będzie co drugi weekend w mieście w którym studiuję. Skąd ten pomysł? nie wiem.Chcę spróbować czegoś nowego, a przy okazji zdobędę jakieś umiejętności w tworzeniu bukiecików :) kurs oczywiście kończy się w czerwcu egzaminem.
Tymczasem kończę i lecę do Was :*