Kochani moi najmilsi ;-) Dziś tak na szybko, bo ciągle brakuje mi czasu, chciałam Wam życzyć udanego sylwestra. Nie ważne gdzie go spędzicie ważne z kim. Co by ten Nowy Rok 2016 przyniósł nam same dobre i niezapomniane przeżycia, żeby każdy z nas zrealizował swoje plany i postanowienia. Obowiązkowo wypiję Wasze zdrówko!
Do napisania, ściskam :*
PS. wszystkie komentarze czytam, odezwę się wkrótce.
Nie ukrywam, cieszę się, że te święta minęły. Miałam w tym magicznym czasie, masę wolnego czasu, który nie wiedziałam jak spożytkować. Dziwne, prawda? Nie będę Wam pisała jak je spędziłam, bo nie były jakieś nadzwyczajne. W sumie na własne życzenie...
Mam natomiast w planach reset. W sylwestra, tak reset %, bo czuję, że jest mi potrzebny. Chcę ten lekki szum w głowię, który pozwoli mi się wyluzować. Za dużo myśli kłębi się w mojej głowie...
Jeszcze dziś pójdę do pracy i w zupełności zajmę się pieczeniem ciasteczek, które mnie kuszą i kuszą. ;-) a tak w ogóle to chciałam nie zostawiać życzeń dla Was na ostatnią chwilę, ale w tym całym szkolnym zamieszaniu mi nie wyszło. W szkole był opłatek, w szkole był Mikołaj, w szkole dzieci oszalały ze szczęścia, a ja robiłam wszystko, żeby im nie zepsuć tej radości.
Więc kochani, już nie będę pisała, że jestem kiepska w składaniu tych życzeń, bo to już na pewno wiecie ;-) Zawsze mogłabym wejść do wujka googla i skopiować jakieś super wypasione życzenia, ale nie chcę, bo mają być moje. O! więc, z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużo dużo miłości, zdrowia i szczęścia, żeby każdy poczuł choć odrobinę magii tych Świąt, żeby nikt nie był smutny. Spokoju oraz odpoczynku. Niekończącej się weny do pisania na blogu oraz cierpliwości do mojej osoby Realizacji wszystkich zamierzonych planów oraz spełnienia marzeń. Pyszności na stole, głośnego kolędowania w gronie najbliższych, pięknej choinki i wielu prezentów ;-) Przetańczonego sylwestra do białego rana oraz wielu pozytywnych rewolucji w Nowym 2016 Roku! ;-) ściskam! :*
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię robić bliskim prezenty. Lubię widzieć ich zdziwione i jednocześnie zadowolone twarze. Ostatnio pamiętałam o wszystkich, a to były imieniny, a to Mikołaj, a to bez okazji można komuś coś podarować i znów zapomniałam o sobie. Koleżanka podsumowała to krótko: jak zwykle! Więc, żeby nie było jak zwykle w końcu pomyślałam o sobie. Z moim zdrowiem nieco lepiej, więc jeden telefon i wizyta u kosmetyczki zaliczona:-)
A oto efekt :
jak się Wam podobają moje pierwsze hybrydy?
niestety zdjęcie nie odzwierciedlają efektu syrenki :(
Obudziłam się dziś z potwornym bólem głowy i gardła. Czułam każdą bolącą kończynę. Dawno się tak źle nie czułam. Od razu sobie pomyślałam... oho! niedziela zapowiada się obiecująco :-/ Końska dawka leków przyniosła mi ulgę, mogłam wstać i wmusić w siebie śniadanie. A teraz sobie tak leżę w tym łóżku, trochę śpię, trochę leżę, trochę kicham, trochę leżę... ale mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. I mimo wszystko pójdę do pracy i zobaczę te uśmiechnięte buźki z piątej klasy, które w każdy poniedziałek na szkolnym korytarzu czekają na wf. ;-)
Tęsknie za tą dziewczyną, która cieszyła się, że jest dla kogoś taka ważna. Kiedy potrafiła płakać więcej ze śmiechu niż ze smutku. Była taka spontaniczna, zakochana i szczęśliwa. Nie zakładała, że może się coś złego stać. Czułam, że po prostu żyję. Byłam dla kogoś ważna. Ktoś za mną tęsknił. Ktoś do mnie pisał. Nie zrozumcie mnie źle, teraz też żyję, ale czuję ten oddech za plecami tej przestraszonej dziewczyny, która ciągle się czegoś obawia. Nie wiem czy to kiedykolwiek się zmieni. Los ze mnie zadrwił, zniszczył wszystko jednym ruchem niczym domek z kart. Grudzień, a z nim wiadomość, zrodziła we mnie taki niepokój, który paraliżuję mnie na samą myśl. I choć czasami rodzą się we mnie pytania: a co by było, gdyby można było cofnąć czas?
Wiele razy sobie to powtarzałam, a Ojciec na naukach przedmałżeńskich uświadomił mnie jeszcze bardziej w tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny i tego się będę trzymać. Powoli próbuję odbudować to wszystko, marzę o stabilizacji. Mam tylko nadzieję, że kiedyś to osiągnę i z dumą o tym Wam napiszę. W końcu niektórzy z Was są ze mną od samiusieńkiego początku, nie ocenialiście mnie, po prostu byliście - pamiętam o tym.
PS. Dumny tata wysłał mi zdjęcie małej kruszynki, która dzisiaj przyszła na świat. Rodzice jak i rodzina się cieszą to więcej niż pewne. Alicja jest wśród nas. ( mojej przyszłej szwagierki pociecha)
W ramach odstresowania i mikołaja, wybraliśmy się do kina. Nawet mogłam zdecydować na jaki film pojedziemy.
Miałam do wyboru dwa seanse.
nr. 1
nr. 2
Może się zdziwicie, może nie, ale postawiłam na drugi film. Thriller szpiegowski, którego akcja rozgrywa się w okresie Zimnej wojny przełomu lat 50-tych i 60-tych XX wieku.
Jak moje wrażenia?
fajny, dobry, polecam :-)
W kinie na wieczornym seansie, było mnóstwo par. Niektórzy Panowie narzekali, że muszą iść obejrzeć Listy do M 2, bo wybranka dokonała takiego wyboru. A czego się nie robi dla wybranki swojego serca? Nie muszę Wam pisać, jaki mój Luby był zadowolony, kipiało od Niego szczęście. Ja natomiast miałam z tego ubaw.
Jak nie wiadomo o co chodzi? to chodzi o pieniądze! Grudzień przyniósł mi taką rewolucję, na którą nie byłam przygotowana. Skończył mi się staż. Przez dwa dni chodziłam do pracy, nie wiedząc czy tą pracę jeszcze mam. Oczywiście nie obeszło się bez wizyty w pup, który doprowadza mnie do nerwicy i płaczu jednocześnie. Dołóżmy do tego jeszcze byłą mojego Lubego, która usilnie pokazywała mi jaką jest miłą i pomocną Panią urzędniczką. A fe! Skończyło się to wszystko dla mnie trzymiesięczną umową na pełnym etacie z wielką obawą co będzie dalej...
Zamykają mi drzwi przed nosem... a ja je tak otwieram i otwieram, pytanie jak długo jeszcze? najlepiej mnie dobijcie. !