Śmiali się ze mnie w domu, gdy już taka 'wypicykowana' w kółeczko chodziłam i wypatrywałam przed okno swojego przyszłego męża. Wtedy to mnie ściskało. W oku zakręciła mi się łezka, gdy Go już zobaczyłam. A później? to było jeszcze lepiej. Stres robił swoje wyszłam z kościoła bez bukietu, nie pocałowałam mężowi obrączki, ale za to taniec wyszedł nam zdecydowanie lepiej niż na próbach, na pełnym spontanie. Mąż patrzył na mnie tak inaczej, nawet zaparło mu dech, gdy mnie zobaczył w białej sukni, schodzącą niczym królowa ze schodów. Takie uczucie nie do opisania słowami. Tak bardzo marzyłam o tej chwili, o tym dniu. I wiecie co? udało się! Wyjątkowe uczucie, które trzeba przeżyć.
Jak jest teraz? Trzeci tydzień po ślubie, a tu żadnej kłótni, sprzeczki. Dużo ze sobą spędzamy wolnego czasu, rozmawiamy. Teraz akurat On pracuję, a ja wieczorem leniuchuję.
Mam u Was zaległości, ale zbliżają się chłodniejsze jesienne wieczory, które lubię tylko ze względu na to, że będę miała więcej czasu dla Was. Cieszycie się? - ja też! ;-)
c.d.n trzymajcie się!