poniedziałek, 18 stycznia 2016

zdrowa organizacja.

Jak Wam powiem, że brakuje mi czasu, uwierzycie? Byłam ostatnio u swojego proboszcza w parafii. Wstępie "zaklepać" termin ślubu, co by mnie nikt nie ubiegł szybciej. Pożartował ze mnie, w kalendarzu zapisał i wręczył kartkę z całą litanią co musimy mieć i z czym mamy się zjawić 3 miesiące przed ślubem. Patrząc na tą kartkę i czytając punkt po punkcie doszłam do wniosku, lekko nie będzie. Staram się te przygotowania analizować na spokojnie i nie dać się zwariować. Na razie jeszcze nie czuję, że za kilka miesięcy świat wywróci mi się do góry nogami. Wychodzę z założenia, że będzie dobrze. To już chyba połowa sukcesu, co nie?
Po za tym ostatnio zaczęłam o siebie dbać. Uważam na to, co jem i w jakich ilościach. Z uśmiechem na twarzy odmawiam kawałka pizzy, zamieniając go na zdrową sałatkę. Staram się jeść więcej warzyw i owoców. Pić więcej wody, herbaty.. Jasne pieczywo, makaron, ryż zamieniłam na ciemne, zdrowe i wartościowe. I wiecie co? 2 tygodnie za mną, a ja czuję się o wiele lepiej. Dobre zamienniki nie są wcale takie złe. 

Ps. 9 miesięcy okazało się dobrym haczykiem pod ostatnim postem. Uśmiałam się z komentarzy ;-) 
Zajrzę do Was wkrótce, jak tylko internet zacznie ze mną współpracować jak dawniej, bo póki co... chodzi jak krew z nosa, a mi kończy się powoli cierpliwość... wrrr! 
ściskam! 

15 komentarzy:

  1. Dlatego ja nigdy nie myślałam o ślubie kościelnym... Te procedury mnie przerażają... Nie mówiąc o cenach wesela na które musiałabym pracować na 3 etaty

    OdpowiedzUsuń
  2. też to mam, aktualnie jestem na etapie nauk przedmałżeńskich, świeckich

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero date zaklepaliscie? Od daty zaczelismy bo najwazniejsze. Wszystko inne zaklepuje sie pod date i godzine :)
    Nie wiem czy to wywroci swiat... Dla stalego zwiazku chyba to nie jest wywrot. Jedynie ma sie obraczke i poczucie, ze milosc dopiero rozkwita, jest mocniejsza. Dla kogos kto nie mieszka ze soba itp. To pewnie przewrot ;)

    Ps. Nigdy sie nie odmawia nawet kawalka pizzy!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będzie tak źle dacie rade ☺ a wiesz o tym ze ziemniaki nie tłucze tylko są zdrowe 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko zależy od księdza, ten z mojej parafii za odpowiednią sumę poprosi jedynie o zaświadczenie z bierzmowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia w organizacji :) u mnie też organizacja :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że warto się po prostu przestawić. I to jest właśnie to - organizacja :p

    OdpowiedzUsuń
  8. dbanie o siebie jest dobre, oby tylko nie popaść w paranoję :) powodzenia z ogarnianiem ślubu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj tak zgadzam się, wszystko co niezdrowe ma swoje lepsze zamienniki i nie ma się ich co bać. A nawet czasem te zamienniki okazują się smaczniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja do ślubu się zbytnio nie szykowałam, ani jednego ani drugiego, bo szkoda mi było nerwów:D Ale my to my, mamy dziwne podejście do tego typu spraw, więc tym bardziej podziwiam ludzi, którzy naprawdę wkładają w to wiele energii:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedyś myślałam o ślubie kościelnym, ale cieszę się, że Wy się na niego zdecydowaliście. Powodzenia :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Potem spojrzysz na to i pomyślisz sobie, że to nie jest takie straszne! :) Szybko zleci ten czas i już będzie "po" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dasz sobie radę ze wszystkim! :)
    A zmiana diety potrafi naprawdę wnieść wiele korzyści, w tym zwłaszcza dobre samopoczucie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gorący okres przez Tobą. Nie mogłam się kiedyś nadziwić, jak kolega mi opowiadał, ile to może zająć i jakie formalności trzeba przejść :)

    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
    http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń


Łączna liczba wyświetleń