poniedziałek, 23 września 2013

misz&masz

Planu zajęć jak nie było tak nie ma.Znów z każdym nowym dniem zastanawiam się jak to będzie dalej...spakuje się, wyjadę i tyle.Myślicie, że się cieszę? a guzik prawda! nie cieszę się, wręcz przeciwnie.Nie chcę mi się jechać, kiedy wszystko mi się jako tako układa to muszę jechać...do tego jeszcze rodzice, martwię się o nich.Mam swoje humory, nie raz kręcę nosem,ale staram się im pomagać jak najlepiej potrafię.Moja bratowa niestety nie czuję obowiązku,aby ugotować obiad czy zrobić zakupy.Mój mądry brat wcale nie lepszy.A rodzice chcą dobrze i dużą milczą.Nie raz im mówiłam, nie raz tłumaczyłam - rodziców ma się jednych, a do młodych wiekowo nie należą, więc wypadałoby im pomóc.Czas pokaże...

Ostatnio byłam u mojej koleżanki w odwiedzinach.Dwa miesiące temu urodziła się jej córeczka.Takiej grzecznej,uśmiechniętej dziewczynki to ja dawno nie widziałam.Jak zobaczyłam uśmiech na takiej kochanej buźce - to aż mi się ciepło na sercu zrobiło.

Może już nie będę Wam tak smęcić.Zmieniłam szablon, co by przegonić tą paskudną pogodę za oknem,może się uda :) A i kogo nie ma w linkach, a chcę być w gronie szczęśliwców bądź pechowców do których będę zaglądać, proszę pisać. 

dobrej nocy :) 

47 komentarzy:

  1. Fajnie, że mój link znalazł się wśród pechowców ;p (żarcik). Jak się widzi takie miłe, uśmiechnięte dziecko to aż sam człowiek się uśmiecha, gorzej jak jest na odwrót ;) Trzymaj się, głowa do góry. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, dla takich chwil warto żyć! :)

      Usuń
    2. Myślę podobnie ;)

      Usuń
    3. Fakt, że lepiej mieszkać z rodziną i czasami ciężko jest się wyprowadzić, szczególnie do innego miasta, lecz przyznam Ci szczerze, że ja marzę o tym, choć wiem, że byłoby mi ciężko, ale jest pewna opcja i mam nadzieję, że się uda.

      Usuń
    4. Ja się już przyzwyczaiłam,że we własnym domu jestem bardziej gościem jak domownikiem :) ale w domu nie muszę za nic płacić a na mieszkaniu już tak - i wtedy tak lekko nie jest, to jest właśnie ta samodzielność i życie na własny rachunek.

      Usuń
    5. To prawda, właśnie o to chodzi. Także ciężko jest...to właśnie nazywa się odpowiedzialność i samodzielność.

      Usuń
    6. Pewnie, że tak. ;)

      Usuń
  2. ...z ta pomocą to bywa różnie, szkoda że młodzie nie biorą się za jakąkolwiek wyrękę. Może obudzą się po czasie. Fajnie, że jestem wśród linków, he he he...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no może zobaczymy jak będzie, bo inaczej znów będę musiała interweniować. no ba! fajnie nie mogło być inaczej :)

      Usuń
  3. Kochana chyba nikt nie chce wyjeżdżać z domowego zacisza, jeśli już wie jak to jest woli zostać, ja na razie marzę o tym że by się usamodzielnić tak na 100 % ale tesknota i tak robi swoje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam takich,którzy marzą o tym,żeby się wyrwać z domu... ja chyba do nich nie należę :)

      Usuń
    2. mi się wydaje że na należę do takich ludzi ale tylko mi się wydaje ..

      Usuń
  4. Może jak Ciebie zabraknie to coś zauważą i się zmobilizują do pracy... Może bratowa znów sobie myśli, że to Ty rozdajesz karty i nie chce się wtrącać?
    Ludzie są przeróżni i przedziwni... Ej, takie wyjazdy są dobre, czasem trzeba trochę odpocząć od tego co dzieje się w domu i zająć się sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję :) ee nie raz dawałam jej do zrozumienia,że pomoc zawsze jest potrzebna.
      tak wyjazdy są dobre, ale niestety rodziców z nimi zostawię...

      Usuń
  5. U mnie niestety też nie ma. Wf już jest, lektorat też, a planu wciąż nie...
    Wiem, jak ciężko zostawić dom, kiedy nie ma w nim kto pomóc Rodzicom, u mnie podobnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. porażka jakaś... :) ja na mgr mam ogromną nadzieję,że wfu nie będzie.

      Usuń
  6. Znam ten ból, miałam podobnie z bratową, nie przegada takiemu co zrobić a oni tego nie widzą, że coś trzeba zrobić a rodzicom głupio się odezwać. Miałyśmy się spotkać a tu :(
    Jestem Nadia a nie Nadie literka ci się pomyliła :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dookładnie. męczy mnie to wszystko.
      no miałyśmy, ale przyjadę, zrobię sobie jakieś wagary :) poprawiłam i dzięki za uwagę :) podoba mi się to,że komunikacja jest pełną gęba jak to się mówi :D

      Usuń
    2. Kiedy przyjedziesz i gdzie do mnie??
      Ee nie wierze :P

      Usuń
  7. Ja zaś mam tak, że chcę jak najdalej uciec od rodzinnego domu. Masz dość- ludzi, ich humorków i wiecznego narzekania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba w każdym domu ktoś musi narzekać...

      Usuń
    2. Mieszkam z Ojcem, który ma chyba kryzys wieku średniego. To możesz sobie wyobrazić. :p

      Usuń
    3. pogada pogada i mu przejdzie :)

      Usuń
    4. To zbyt poważna sprawa. Niemniej jednak nie umiem Mu pomóc. Poza tym On chyba tego nie chce.

      Usuń
  8. wow, a moja super nieogarnieta szkola juz nam dala plan! :D
    super szablon, bardzo mi sie podoba to zdjecie.
    trzymam za Ciebie kciuki, nie bedzie zle! zmiany zawsze troche stresuja, ale poradzimy sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie zaczynam od nowa :) w końcu będę kończyć mgr, a narzekać zawsze narzekam... taka moja wada :) poradzimy sobie bo kto jak nie MY! :)

      Usuń
  9. Ja planu również nie mam, a do dziś miał być... w piątek pierwszy zjazd a planu brak... niepoważni są.
    Fajne to zdjęcie w nagłówku, od razu jakoś tak, przytulnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na tych uczelniach to lubią sobie lecieć w kulki... co zrobić.
      cieszę się,że się podoba :) o to właśnie chodziło, ma być miło, przytulnie, sympatycznie jak na mnie przystało :)

      Usuń
  10. Rozumiem cię. Zazwyczaj to jest tak, że z jednej strony chcesz się w końcu wyrwać z domu i od tego narzekania, a z drugiej strony jednak nie chcesz zostawiać rodziców bez pomocy opieki itp. To jest odwieczny problem ludzi, którzy mają gdziekolwiek wyjechać na dłużej.
    p.s. dodaje do linkow na blogu fuckedprincezz

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe, czy mój plan już jest. Nawet nie sprawdzałam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Też nie chce uciekać z domu rodzinnego (który de facto teraz przeżywa kapitalny remont, co oczywiście spada na barki moich spracowanych rodziców ;o), ale studiowania nie da się przesunąć w czasie. Może jakoś się to wszystko poukłada, może Twój brat zmądrzeje? Oby.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Smutno mi się początkowo zrobiło. Sama jestem bezinteresowna, chcę dobrze dla rodziny, ale u mnie ta sytuacja wygląda podobnie. Wszystko robię ja, a reszta rodziny ma to gdzieś. Zero szacunków dla starszych.


    Spokojnie, Ty też będziesz miała kiedyś takiego słodziaka przy sobie! ;) Co prawda nie mówię, że na pewno będzie taki grzeczny, ale kto wie ;p

    Ze mną jest trochę inaczej, lubię być samodzielna. Jednakże to wszystko łączy się z kosztami itp.

    W sumie to nowe tło zadziałało, nawet u mnie słońce wyszło! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie rozumiem takiego zachowania. Zawsze staram się pomagać jak umiem. Zostalam tak wychowana, że szacunek dla starszych i tak dalej...

    Ty też będziesz mieć brzdąca :D

    Słoneczkooo ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli będziesz spokojniejsza i Twoi rodzice odczują spokój. Czasem są rzeczy od Nas niezależne a zadręczając się wcale sobie nie pomagamy. Bądź dla rodziców. Wsparciem. Takim dobrym duszkiem. Zobaczysz, że będzie się układać. Tylko więcej wiary ;) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak to lubi bywać przed wyjazdami - najbardziej się nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wyjazdy są trudne ale jednak jak trzeba to trzeba i człowiek po pewnym czasie się przyzwyczaja. / Anewiz

    OdpowiedzUsuń
  18. U nas niby jest plan, ale bez fakultetów i podobno wszystko ma się zmienić więc nic nie jest pewne. Eh :/

    OdpowiedzUsuń
  19. Niesamowicie miło mi słyszeć, że wciągające ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Wszędzie dobrze, ale w domu NAJLEPIEJ! Znam to - też nie chce wyjeżdżać, ale dbając o przyszłość jest to wskazane. Moja mama zostaje sama w domu, tata za granicą, a siostra też idzie w świat studiować. Trzeba być dobrej myśli. A z tym pomaganiem, pracą dla rodziny, widzę, że jesteśmy podobne! :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Ją również nie lubilam tej chwili kiedy trzeba było po dłuższej przerwie wyjeżdżać na studia... Teraz mam tak samo, gdy opuszczam rodzinny dom :(

    OdpowiedzUsuń
  22. nie rozumiem ludzi, którym się nie chce ruszyć tyłka by cokolwiek zrobić..

    www.kokosowa89.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Co u Ciebie, kochana? :)

    OdpowiedzUsuń
  24. jak ja bym chciała na studia...;p

    OdpowiedzUsuń


Łączna liczba wyświetleń