Nie wiem jak Wy, ale ja się cieszę, że już te święta dobiegły końca. Pogoda pogodą, ale powoli kończyły mi się argumenty w odmowie kolejnego kawałka placka czy sałatki. Towarzystwo przy stole mi się zmieniało, ale jedzenia było coraz to więcej i więcej. Czuję, że mnie też zrobiło się 'więcej'. Jak to w każde święta bywa, wywiad środowiskowy trwał. A Wy kiedy w końcu planujecie swój ślub? - kolejne pytanie skierowane w moją jak i Lubego stronę. Nie byłabym sobą, gdybym się na takie pytania wcześniej nie przygotowała. Już nie pomagają słowa: mamy jeszcze czas! Jak to w żartach bywa... mówiłam, że mój przyszły Mąż ma straszny dylemat jaki mi to pierścionek sprezentować, stąd tak zwleka. Na co on jeszcze dopowiadał, że czeka na mój pasek z wypłaty :) śmiechu nie było końca. Rodzina moja w tym roku mi darowała, ale z Lubego strony już lekko nie było. Maglowali Go bardziej i kazali podjąć męską decyzję. O!
Teraz wracamy do codzienności ;-) pozdrowienia dla Was gorrrące! :)
wtorek, 7 kwietnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Łączna liczba wyświetleń
Archiwum bloga
-
►
2019
(4)
- października (1)
- sierpnia (1)
- lipca (2)
-
►
2016
(24)
- grudnia (1)
- listopada (2)
- września (1)
- sierpnia (3)
- lipca (2)
- czerwca (1)
- maja (2)
- kwietnia (2)
- marca (6)
- lutego (2)
- stycznia (2)
-
▼
2015
(62)
- grudnia (9)
- listopada (6)
- października (4)
- września (2)
- sierpnia (2)
- lipca (5)
- czerwca (3)
- maja (3)
- kwietnia (8)
- marca (9)
- lutego (7)
- stycznia (4)
-
►
2014
(62)
- grudnia (5)
- listopada (8)
- października (8)
- września (4)
- sierpnia (3)
- lipca (3)
- czerwca (5)
- maja (5)
- kwietnia (3)
- marca (8)
- lutego (7)
- stycznia (3)
My w sobotę byliśmy na pizzy a w niedzielę zrobiłam z rana hamburgery (namówili mnie, miały być na kolację) zjedliśmy barszcz biały w chlebie i potem znów zrobiłam hamburgery, a wczoraj była pizza :) Mama się śmiała,że bardzo tradycyjnie :)
OdpowiedzUsuńNie mam też wielkiej rodziny i był tylko ukochany i moi rodzice. Więc było bardzo przyjemnie :)
A widzisz, mi w te święta wyjątkowo nikt o to nie suszył głowy :P Dobrze, że udało się uniknąć wspólnego obiadu z rodziną Ciacha :D
OdpowiedzUsuńNa wszystko jest odpowiednia pora, po za tym obie strony muszą być gotowe, ale byleby nie zwlekać też niewiadomo ile ;) A mnie denerwuje już, że to wolne tak szybko się kończy.
OdpowiedzUsuńMnie już nie pytają kiedy kogoś sobie znajdę chyba stracili wiarę choć może i to bardziej prawdopodobne myślą że jestem lesbijką
OdpowiedzUsuńMoże w końcu się zdecyduje? :P
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Ciebie!
Mnie na szczęście oszczędzono uwag, że nikogo nie mam.
OdpowiedzUsuńno cóż taki urok krępujących rozmów z rodziną, na szczęście ja już podjąłem męską decyzję o oświadczynach i nie miałem w te święta gości
OdpowiedzUsuńOj pamiętam jak to nas maglowali, pytań ze strony rodziny i bliskich nie było końca.
OdpowiedzUsuńUściski poświąteczne! :*
I właśnie z powodu takich pytań nie lubię świąt :)
OdpowiedzUsuńKażda z nas musi to Kochana przejść niestety. Nas też wypytywali o ślub za każdym razem. A teraz gdy jesteśmy po ślubie to wypytują o dziecko... eh
OdpowiedzUsuńU mnie święta nie były tradycyjne, więc ani się nie przejadłam, ani nie zmęczyłam, tylko wypoczęłam w różnorodnej w naszym mieszkanku atmosferze. Więc ja żałuję,że to już koniec i dzisiaj musiałam wracać do roboty:)
OdpowiedzUsuńTo mnie męczą już tylko pytaniami kiedy dzieci...cóż. Nigdy :D
A u mnie w tym roku obyło się bez wścibskich pytań :)
OdpowiedzUsuńSzybko te święta zleciały..
Pozdrawiam :)
Myślę, że na te pytania nikt odpowiedzi nie oczekuje a jedynie chce "zagadać" przy stole :)
OdpowiedzUsuńOJ te pytania rodzinki są, straszne.... też to przerabiałam i końca nie widać ;0
OdpowiedzUsuńNajlepiej wybrnąć żartami właśnie :> I może to pobudzi Lubego do działania, kto wie? :D
OdpowiedzUsuńMój kolega zawsze a pytanie o ślub zawsze odpowiadał że diament do pierścionka już płynie do portu w Gdańsku ;)
OdpowiedzUsuńnajbardziej męczy to jedzenie właśnie...
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ciebie, ale mnie zawsze te pytania o slu strasznie drażniły, czułam się wtedy zażenowana i tak jakby ktoś wymuszał na nas ślub. Rzeczywiście najlepiej takie pytania potraktować ze śmiechem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja też się cieszę, trzeba iść naprzód ;) a za atmosferą świąt nigdy nie przepadałam.
OdpowiedzUsuńu mnie to samo, kiedy, kiedy... na szczęscie nie ma takich rodzinnych spotkań i jeśli ktoś pyta, to pojedynczo, a nie taki zmasowany atak połowy rodziny;o
OdpowiedzUsuńMi się jeszcze nie zdarzyło, żeby ktoś mnie maglował, kiedy ślub. :D
OdpowiedzUsuńja też się ciesze, że już koniec świa chociaz nie jadłam w sumie aż tak dużo ;D
OdpowiedzUsuńU mnie nowy post i zapraszam :*
buziaki ;*