Co z moim stażem? sprawa jest w toku. Najpierw Pani z urzędu wydzwania do mnie z samego rana z jakimiś pretensjami, nie pozwalając dojść do słowa. Po jej telefonie dzwonię lekko poddenerwowana, do swojego pracodawcy, mówiąc mu o wszystkim. On udaję się do urzędu, wyjaśnia sprawę i dzwoni do mnie, żeby mnie uspokoić i zawiadamia, że wszystko jest w porządku, trzeba czekać na decyzję.. Mija kilka dni...dzwoni telefon, ten sam numer! Tym razem miło się mnie Pani z urzędu pyta co załatwiłam, bo jeśli nic, to ma dla mnie inną ofertę pracy. Kiedy mówię, że moje dokumenty są złożone, wszystko jest wyjaśnione wtedy ona długo nie czekając z wyższością w głosie mówi:
A to ja nie wiem, muszę zapytać koleżanki... O! można? można!
A potem mi się wszyscy dziwą, że jestem taka niespokojna.
W Waszych urzędach też tak jest, czy tylko w moim?
Ja to się tam w ogóle boję chodzić :/
OdpowiedzUsuńWszędzie chyba takie same akcje:/
Dużo cierpliwości Kochana! :*
mam nadzieję, że jednak wyjdzie mi coś z tego... bo inaczej zwariuje ;/
Usuńw naszym podobnie, w styczniu był temat że idę na staż, pewne wszystko, pani z urzędu mówi, papiery wydaje, a potem się okazało, że wniosek miał za mało punktów i jednak nic z tego :O
OdpowiedzUsuńno tak... tego się właśnie obawiam najbardziej, że wszystko będzie dobrze dobrze a w ostatniej chwili klops. oszaleje wtedy ;/
UsuńKiedyś w naszym urzędzie pracował młody chłopak, który wszystko wyjaśnił ,doradził z uśmiechem na ustach, co nie co podpowiedział. Niestety skończyło się, został radnym powiatowym ( zawsze na niego własnie głosuję), zmienił prace na bardziej intratną, a jego stanowisko w urzędzie otrzymała inna osoba, ale nie wiem jaka jest, bo jak nie muszę, to tam nie chodzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jest chyba niestety w większości urzędów i szlag jasny człowieka trafia...
OdpowiedzUsuń...bo w naszych urzędach jest burdel i jeszcze niestety ciężka komuna. W sumie co się dziwić jak urzędnik za nic nie odpowiada, a ty się człowieku męcz. Trzymam kciuki...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie miałam "przyjemności" z urzędem pracy, ale mam nadzieję, że Twoja sprawa nie zaginie gdzieś po drodze i wreszcie wszystko się skończy z nimi, bo naprawdę łatwo się zniechęcić.
OdpowiedzUsuńJa się nie daje przynajmniej się staram żeby żadna z tych zacnych dam nie wycierala sobie mną gęby. I ostatnio po podobnej akcji grzecznie zapytałam gdzie mogę złożyć skargę mina bezcenna
OdpowiedzUsuńMi 2 lata temu obiecywali staż w Urzędzie Pracy. Jeździłam 4 razy w tej sprawie, dzwoniłam i nic. A jak znalazł się staż zgodnie z moim kierunkiem i obok mojego domu to nawet do mnie nie zadzwonili :/
OdpowiedzUsuńSzkoda gadać. Na szczęście nie miałam okazji bywać w urzędzie ale myślę, że nie będzie problemu ze znalezieniem pracy po moim kierunku, więc nie musze się tym martwić. Ale takie niestety są urzędy. Najgorzej mnie denerwuje jak na stanowisku jest zupełnie niekompetentna osoba.
OdpowiedzUsuństrasznie długo się to ciągnie z tym Twym stażem...
OdpowiedzUsuńW moim nawet nie rozmawiaja... Watpie bym kiedykolwiek tam staz zlapala czy prace...
OdpowiedzUsuńUrzędy to chyba wszystkie są spod jednej ciemnej gwiazdy :) ten Nas bytomskich to generalnie jeden obraz nędzy i rozpaczy. Chociaż dwukrotnie na staż udało mi się załapać :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyba wszędzie tak jest...
OdpowiedzUsuńKochana, jak załatwiałam w te wakacje co były, praktyki, to myślałam że zaszlachtuję, krakowskim zwyczajem, pana siedzącego w sekretariacie, maczetą, tak bardzo mi pomagał.
OdpowiedzUsuńIstny cyrk, pociesz się, że tak jest prawie wszędzie.. :/
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć: cierpliwości!
OdpowiedzUsuńJa powiem szczerze, że nie mam na co narzekać. U mnie w urzędzie po zarejestrowaniu się zaczynałam staż już po trzech dniach. Chyba mam szczęście do ludzi :)
OdpowiedzUsuńhttp://dziennik-miedzymiastowy.blogspot.com/
Siły i wytrwania w Twoich zmaganiach z urzedami :)
OdpowiedzUsuńWiększość urzędników trzeba by było wypieprzyć na zbity pysk, aby było lepiej ;]
OdpowiedzUsuńbłagam...tylko nie urząd pracy! 5 lat byłam na różnego rodzaju stażach i powiem szczerze, że nigdy panie z urzedu nie były miłe. brrrr
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności jeszcze z urzędem pracy, ale z opowiadań znajomych mogę Cię "pocieszyć", że nie tylko u Ciebie są takie "wszechwiedzące" Panie. :P
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że ja zaczynam staż z OHP w związku z takim jednym projektem :) Bym ześwirowała, gdybym musiała łazić w tej sprawie do pośredniaka.
OdpowiedzUsuń